Początki codzienności…
Powieść biznesowa odcinek #3
12 marca
– Słuchaj, nie mam zestawienia od zespołu Mietka, nie mogę nic dalej zrobić, bo nie mam danych. Mieli mi przesłać do wczoraj, a nic nie dostałam, możesz to załatwić? – to Miśka przychodzi z prośbą.
– Ok., jasne. Już zaraz zadzwonię do Mietka i pogonię ich – poczułem się odpowiedzialny.
– Mietek, tu Marian, czemu moi ludzie nie dostali zestawienia od Twojego zespołu? – dzwonię z pewną pretensją…
– Cześć Marian. Jacy Twoi ludzie?
– Yyy no tak, przepraszam. Jestem świeżo upieczonym kierownikiem w zespole Leona – zdobyłem się na lekki żart, mimo przejęcia.
– A to gratuluję awansu. Teraz powiedz mi co się dzieje?
– Miśka, która zajmuje się zestawieniami, nie dostała danych od Twoich ludzi i nie może skończyć roboty, więc dzwonię by się zapytać dlaczego nie dostała.
– Już zaraz sprawdzę, a jakie to zestawienia? Z kim Miśka normalnie się kontaktuje? Wiesz, robimy sporo rzeczy, mamy różne zadania, więc muszę dokładnie wiedzieć o co chodzi.
ZONK! Nie mam pojęcia o jakie zestawienie Miśce chodzi, ani z kim rozmawiała!
– Wiesz Mietek nie sprawdziłem tego. Przepraszam, zadzwonię za chwilę…
Czułem jak mi się na przemian robi ciepło i zimno. Ale debiut jako kierownik, na zewnątrz! Mietek pewnie teraz pęka ze śmiechu. Cóż, nie mogę za długo się tym przejmować.
– Miśka, od kogo masz dostać to zestawienie? Z kim rozmawiałaś na ten temat?
– Od Piotrka. On zawsze robi te zestawienia…
Nagle mnie tknęło…
– A dlaczego jeszcze ci nie wysłał? Co powiedział jak go prosiłaś?
– Nie rozmawiałam z nim, jak mi nie wysłał to przyszłam do Ciebie, żebyś załatwił sprawę. Przecież jesteś naszym kierownikiem, nie?
10,9,8,7,6,5,4…liczyłem w myślach, żeby powściągnąć emocje. Jak mnie denerwuje taka postawa. Nie zrobić samemu za wiele, ale natychmiast przerzucić sprawę na kogoś innego.
– Nie dzwoniłaś do Piotrka? A wysłałaś mu e-mail z ponowną prośbą?
– Nie.
– Ok., Miśka, bardzo Cię proszę, zadzwoń do Piotrka i załatw z nim sprawę. A jeśli Ci się nie uda, to mi powiedz, dobrze?
– Ja mam dzwonić? Ty nie zadzwonisz?
– Przecież ty z nim współpracujesz i to od dawna. Jak wcześniej radziłaś sobie z takimi sprawami?
– Wcześniej nie mieliśmy kierownika, a do Leona nie można było się dopchać z takimi sprawami. Myślałam, że teraz ty będziesz zajmował się trudnymi sytuacjami.
– Rzeczywiście mam zamiar zajmować się trudnymi sytuacjami, ale ta sytuacja nie jest chyba trudna?
Ha! Wzniosłem się na szczyty ciętej riposty.
Wiem, że Miśka lubi próbować – gdy dasz palec, weźmie całą rękę. Kiedyś – gdy pracowaliśmy na równorzędnych stanowiskach – już to przerabiałem. Wydawało mi się, że mamy to z głowy, ale widać – będzie powtórka z rozrywki…
Miśka niezbyt zadowolona poszła i za chwilę wróciła.
– Nie ma Piotrka, jest chory.
– Dobra zadzwonię i załatwię to.
– Hej Mietek, to jeszcze raz ja. Miśka załatwia to z Piotrkiem ale go nie ma.
– Tak, Piotrek jest chory. Ale wszystkie jego obowiązki przejęła Zuza. Miśka z nią nie rozmawiała?
– Mam do Ciebie prośbę. Powiedz Zuzie, żeby to zestawienie wysłała Miśce.
– Ok., jasne.
– Dzięki Mietek.
Zabrałem się z powrotem do pracy. Muszę zakończyć zadanie, mam termin do jutra, a potem zastanowię się jak podzielić obowiązki.
Należałoby też powiadomić szefów zespołów, z którymi współpracuję, że zostałem kierownikiem, żeby nie wywoływać zdziwienia jak u Mietka.
***
13 marca
– Mogę, Marian na chwilę? – To Waldek, mój, że się tak szumnie wyrażę, podwładny. Patrzcie, nie jestem w stanie, przynajmniej na razie, mówić o tym bez jakiegoś przekąsu, żartu… Sam nie wiem…
– Oczywiście co się dzieje?
– Słuchaj, mam tu zadanie, z którym nie wiem co zrobić. Posłuchaj….
Po prawie godzinie Waldek poszedł. To nie była łatwa sprawa i byłem bardzo z siebie zadowolony, że wiedziałem jak po kolei krok po kroku to zrobić. Ale wiedziałem tylko dlatego, że przez ostatni czas robiłem podobne rzeczy. Gdybym jednak już się tym nie zajmował to nie miałbym pojęcia jak to zrobić! Wniosek – cały czas zajmować się zadaniami specjalistycznymi. Inaczej zginę i ja i mój zespół.
O! Leon wysłał z domu e-mail do różnych zespołów, że zostałem kierownikiem. Dobra, przynajmniej jeden problem mniej.
Na biurku zadzwonił telefon…
– Tu Małgorzata z działu HR, nie mamy jeszcze od was zgłoszonych potrzeb szkoleniowych. Jeśli mi nie dasz, Twój zespół nie będą uczestniczyli w projekcie. To projekt unijny więc musimy wypełnić sto tysięcy procedur i to w określonym czasie, bo inaczej nie dadzą nam pieniędzy.
Prawda, Leon mówił jakieś dwa tygodnie temu, że każdy ma napisać jakie szkolenia go interesują. Potem, miał z nami rozmawiać na ten temat, ale jakoś nie było kiedy. Ja się nie interesowałem, bo nie byłem jeszcze kierownikiem, a moje zadania znałem, więc nie bardzo mnie to obchodziło.
– A jakie potrzeby możemy mieć?
– Wysłałam do wszystkich menadżerów e-mail w tej sprawie jakieś dwa miesiące temu!
– Wiesz, nie byłem jeszcze wtedy szefem zespołu, więc niespecjalnie mnie to interesowało. Czy mogę Cię prosić o przesłanie jeszcze raz?
– Dobra, ale odpowiedź muszę mieć do środy.
– Środa to pojutrze! Nie wiem czy zdążę…
– No to szkoda, że twój zespół nie będzie brał udziału w projekcie, e-mail właśnie wysłałam. Miłego dnia – słuchawka została odłożona.
Otworzyłem pocztę. Było tam kilkanaście nieprzeczytanych e-maili (od ostatniego zaglądania do poczty minęło raptem dwie godziny!). Część z gratulacjami – to miłe, a część z pytaniami, dotyczącymi moich zwykłych zadań. Dwie informacje o spotkaniach, w których jako kierownik miałem uczestniczyć. No i ten o potrzebach szkoleniowych. Przeczytałem uważnie. Zacząłem się zastanawiać. Hmm, dobrze, to wpiszemy po kolei potrzeby jakie są w naszym zespole. Szkolenia specjalistyczne – zerknijmy…a teraz jeszcze miękkie….
Ta praca zajęła mi prawię godzinę. Jako deser włączyłem jeszcze szkolenie integracyjne dla całego zespołu, dodałem dla siebie ze dwa szkolenia menadżerskie i wysłałem. Dzielny jestem. Nie odkładać na później tego, co mogę zrobić do razu.
Postanowiłem oderwać się na chwilę i popatrzyć co robi reszta moich ludzi. Na razie jeszcze przynajmniej z częścią siedzę w jednym pokoju.
– Hallo, czy mogę prosić o chwilę uwagi?
Waldek rozmawiał przez telefon, na migi pokazał, że za dwie minuty skończy, reszta popatrzyła wyczekująco.
– Jak tam praca?
– Ok., jak zwykle, a co kierownik się troszczy – Kaśka zaśmiała się – niech kierownik zastanowi się jak nas lepiej motywować do pracy, bo nam energia o tej porze siada.
– Kierownik się zastanowi – przyjąłem konwencję – zaraz tak przykręci śrubę z zadaniami, że nie będzie kiedy zastanowić się nad poziomem energii! Ale już bez żartów, będę musiał wam oddać trochę moich zadań, bo nie wyrobię się ze wszystkim. Zastanowię się jak to podzielić, żeby nikt nie ucierpiał za bardzo.
– A co w zamian? Co w zamian, że przydzielisz nam swoje zadania?
– Dozgonna miłość i wdzięczność, a co byś jeszcze chciała?
– Może jakąś premię za dodatkowe zadania, co?
– Wiesz, że u nas premia jest nie za zadania, a za wyniki – na szczęście Waldek skończył rozmawiać przez telefon i nie musiałem kontynuować tematu – chciałbym byś Ty Waldek przejął ode mnie raportowanie. Właściwie już sporo o tym wiesz, bo częściowo to robiłeś, ale teraz chciałbym byś zajął się całością. Miśka, do tej pory robiłaś tylko zestawienia dotyczące części A, teraz dojdzie Ci jeszcze część B. Wiem, że to więcej pracy, ale z drugiej strony już masz taką wiedzę, że niektóre rzeczy będą wychodziły Ci z automatu. Kaśka Tobie oddam….
Przydzieliłem każdemu zadania, tak jak uważałem za stosowne. By nie przeciążyć za bardzo, ale też starałem się najlepszym dać więcej, bo wiedziałem że oni najszybciej się przestawią i poradzą. Reszcie – trochę mniej, bo nie ufam im do końca.
– A co Tobie zostało – Miśka jest zaczepna – Ty jako kierownik nic nie robisz? Jaka boska fucha!
– Ja mam swoje zadania. I też codziennie mi przybywa. Nie martw się. Na dodatek wiele z nich jest nowych i też przez to cholernie pracochłonnych. Na przykład przez ostatnią godzinę musiałem wypisać wasze potrzeby szkoleniowe. To nie jest takie proste!
– Jakie potrzeby szkoleniowe?
– Za jakiś czas ruszy projekt szkoleniowy i musiałem już teraz wysłać wasze zapotrzebowanie.
– I nie zapytałeś nas, co byśmy chcieli? Przecież Leon nam mówił, że mamy się zastanowić i ja przygotowałam sobie listę szkoleń, w których chciałam uczestniczyć.
– No to przepraszam, ale na tyle was znam, że nie musiałem pytać. Sam wypełniłem i już poszło. Nie chciałem zabierać wam czasu.
– Wolałabym sama decydować. Tym bardziej, że miałam gotowe odpowiedzi.
– No dobrze, następnym razem zapytam. Teraz już stało się. Wysłałem i już. Dosyć tych pogaduszek. Jutro chciałbym żeby każdy z was zarezerwował sobie jakieś pół godziny, przekażę każdemu zadania. Dobrze?
Odpowiedziała mi cisza. Wszyscy wrócili do pracy. Popatrzyłem na zegarek – jeszcze pół godziny do końca dnia. A ja ze swoją robotą w lesie! Cóż. Będę siedział po godzinach…
Mój zespół wyszedł z pracy punktualnie co do minuty. Nikt nie zainteresował się tym, że ja zostaję. A przecież zawsze wszyscy zauważali, że ktoś będzie dłużej siedział i nawet przekonywali, żeby sobie dał spokój, że jutro zdąży. Dzisiaj nic. No cóż. Taka rola kierownika.
Posiedziałem jeszcze dwie godziny i miałem dość.
Postanowiłem jednak podsumować ten pierwszy dzień. Usiadłem wygodnie i „przewinąłem taśmę z filmem dnia dzisiejszego”.
Zanotowałem sobie kilka wniosków…