Rozwój menedżera – emocje
Tekst: Agnieszka Maziarz-Lipka
Emocje w biznesie to nieco kłopotliwa sprawa. Jeśli ktoś chce zdeprecjonować menedżera, mówi, że podejmuje on decyzje pod wpływem emocji.
A jak to jest z tymi emocjami w biznesie?
Profesor neurologii Antonio Damasio, opisuje przypadek Eliota, który był prawnikiem i z powodu choroby stracił zdolność odczuwania emocji. Przy czym jego iloraz inteligencji i pamięć zostały zachowane w stanie nienaruszonym. Na początku wydawało się, że to prawdziwa okazja dla Eliota – prawnik bez emocji! Wreszcie każda sprawa będzie analizowana czysto racjonalnie, bez ewentualnych uczuciowych zniekształceń. Ale już wkrótce okazało się, że Eliot nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji. Nie potrafił ustalać priorytetów, różne sprawy go rozpraszały, ponieważ wydawały mu się jednakowo ważne. Przestał także przejmować się innymi ludźmi, co spowodowało nie tylko utratę pracy, ale także rozpad rodziny.
Przypadek Eliota i innych osób, które mają podobne uszkodzenia mózgu pokazuje jak istotne są emocje w podejmowaniu decyzji. Także biznesowych.
Emocje negatywne i pozytywne?
Podział na negatywne i pozytywne emocje jest nie do końca przydatny. Negatywne to coś, co jest zbędne, nie przynosi korzyści. Tymczasem emocje zwane przez niektórych negatywnymi grają ogromną rolę w życiu – złość dodaje energii do działania, smutek sprzyja refleksji, strach daje sygnał, że coś jest nie tak. Problem z tymi emocjami polega raczej na tym, że są trudne, nieprzyjemne. Dlatego lepiej je nazywać właśnie trudnymi. To pomoże nam zarówno w odczuwaniu jak i przekształcaniu emocji, by przepływały przez nas harmonijnie i dodawały nam energii, a nie ją odbierały. By wspierały nas w realizacji naszych celów osobistych i zawodowych, a nie były przeszkodą. Można samemu pracować nad emocjami, a można skorzystać ze wsparcia, jakie dają warsztaty oparte na metodzie dramy.
Ewolucja mózgu trwa
Rick Hanson w swojej książce „Szczęśliwy mózg” pisze: „Mózg jest jak rzep na negatywne doświadczenia i jak teflon przeciw doświadczeniom pozytywnym.”
Wszystkiemu winna jest ewolucja! Odziedziczyliśmy nasze mózgi po przodkach. Ale nie po tych najbardziej optymistycznych…. Nasi prapradzadowie żyli w czasach nieustannego zagrożenia. Przetrwali ci, którzy zauważając poruszające się liście pobliskiego krzewu, interpretowali je jako zagrożenie – Uwaga! Czający się drapieżnik! Ci którzy optymistyczne zakładali, że nic tam się nie czai, że to tylko letni wietrzyk, mieli znacząco mniejsze szanse na przeżycie.
I tak nam zostało. Jesteśmy skłonni interpretować zdarzenia raczej negatywnie. Zapamiętujemy trudne sytuacje znacząco lepiej niż pozytywne, „przyczepiają się one niczym rzep”, nawet wbrew naszej intencji.
Pozytywne sytuacje znacząco mniej miały wpływ na przetrwanie naszych przodków. I nasz mózg nie wysilał się na ich automatyczne gromadzenie.
Dlatego teraz, jeśli chcemy utrwalać pozytywne doświadczenia, musimy się wysilić. Zatrzymać się przy radości, satysfakcji, wzruszeniu, dumie, zaciekawieniu, podziwie i je, „przetrawić”, poprzyglądać się im, wzmocnić w sobie ich odczuwanie. Chcemy nie tylko przeżyć, ale też być szczęśliwi. Wiele badań potwierdza, że „mózg zmienia swoją fizyczną strukturę w odpowiedzi na doświadczenia. Dzięki zamierzonemu wysiłkowi, świadomości i koncentracji uzyskać on może nowe zdolności.” (Daniel Siegel). Dlatego podczas pracy z menadżerami podpowiadamy jak uruchamiać funkcje poznawcze mózgu w sytuacjach podwyższonego poziomu emocji. I jak przygotować się do tych sytuacji zanim one nastąpią, aby były dla nas łatwiejsze.
Jak utrwalanie pozytywnych doświadczeń może pomóc menadżerom
Anna, dyrektor HR w dużej organizacji powiedziała kiedyś – Na spokojnie łatwo jest ćwiczyć dawanie informacji zwrotnej albo prezentować właściwe zachowania w sytuacjach błędów pracownika. Ale w codziennej pracy jest tyle zadań, stresu, że nie mam czasu, reaguję automatycznie i to nie zawsze tak jak bym chciała…
I tu właśnie dochodzimy do najważniejszej rzeczy – do kształtowania pozytywnych nawyków. A one opierają się na pozytywnych doświadczeniach. Co z tego, że sobie powiesz – Nie będę podnosił głosu na pracownika, nawet kiedy zrobi ewidentną bzdurę, skoro nie masz wykształconego pozytywnego nawyku reakcji – Co zamiast nerwowej reakcji?
Jak kształtują się nawyki?
Denerwujesz się – krzyczysz. Drugi raz – ponownie podnosisz głos. I krzyczenie staje się coraz łatwiejsze. Masz utrwalone coś co możemy nazwać „ścieżką neuronalną” – połączeniem neuronów, odpowiadających za reakcję na pewne sytuacje. Im częściej coś się powtarza, tym „ścieżka gładsza” i coraz mniejsza siła bodźca jest potrzebna, by wyzwalać reakcję.
Na dodatek, ponieważ być może wstydzisz się swojej reakcji, potem ją rozpamiętujesz, nawet obiecując sobie, że nigdy więcej tego nie zrobisz. A to znowu utrwala obraz – „ja krzyczący”.
Teraz wyobraź sobie, że potrafiłeś zapanować nad sobą. Pracownik zrobił głupi, a kosztowny błąd. Ale ty zachowałeś kontrolę nad sobą. Zachowałeś się modelowo. Brawo. Tylko, że… Tylko że jeśli jesteś w osobą, taką jak większość, nie będziesz rozpatrywać tego zachowania za długo. Zaraz po wyjściu pracownika, odetchniesz głęboko z zadowoleniem i…, i zajmiesz się innymi sprawami. A to pozytywne doświadczenie uleci z twojej pamięci.
Co więc zrobić? Zatrzymaj się. Przyjrzyj się sobie. „Rozbierz” tę sytuację na kawałeczki (tak jak wcześniej analizowałeś zachowania, z których nie byłeś dumny). Co spowodowało, że zachowałeś się tak, jak chciałeś? Jaka myśl ci towarzyszyła? Co myślałeś o pracowniku? Co myślałeś o sytuacji?
A może nawet co robiłeś wcześniej, zanim przyszedł pracownik? (wiesz, że ludzie najedzeni reagują mniej nerwowo niż głodni. Nasz mózg potrzebuje glukozy by myśleć. Automatyczne reakcje są częstsze gdy jesteśmy głodni i/lub zmęczeni).
Analizując co zrobiłeś dobrze, utrwalasz dobre doświadczenia. Pozwalasz by umacniały się połączenia neuronalne w twoim mózgu. Ten proces oczywiście trwa. Ale już wiesz, że możesz sobie z tym radzić. Że możesz wybierać jakie nawyki będziesz utrwalać.
Pozytywne nawyki najłatwiej uruchomić w sprzyjających warunkach. Okazją ku temu jest coaching lub warsztat dramowy, gdzie dostajesz wsparcie w pierwszych, konstruktywnych krokach. Wchodząc w pewne role, w bezpiecznych ale jednocześnie emocjonujących warunkach, odkrywasz sposoby działania, które mogą stać się początkiem dla nowego nawyku. Trudno jest „wygasić” nawyk. Lepiej jest zastąpić jeden nawyk innym. Nagrodą jest fakt, że budowanie jednego pozytywnego nawyku, pociąga za sobą zmiany w innych działaniach.
To tak, jakbyś chciał tylko przestać krzyczeć na pracownika w sytuacji trudnej, a okaże się, że nagle jest ci łatwiej porozumieć się z żoną/ mężem/ dziećmi, czy innymi ważnymi dla ciebie osobami…